czwartek, 30 maja 2013

Sezon w pełni, więc nie można obejść się bez..

Kruche ciasto z rabarbarem, ananasem i kruszonką




...Rabarbaru! Nie wiem dlaczego wcześniej nie doceniałam tych jędrnych czerwono- zielonych łodyg o kwaskowatym smaku. Być może dlatego, że z rabarbarem nie miałam do czynienia za wiele, a moja mama zawsze powtarzała, że jest kwaśny i na pewno nie będzie mi smakował. Nic bardziej mylnego...
Rabarbar jest pyszny, soczysty i przez tą właśnie kwaskowatość uwielbiany przeze mnie.
A z rabarbarem kojarzy mi się albo ciasto drożdżowe, albo kruche i koniecznie kruszonka! Duże, słodkie i kruche "kropki" na cieście powodują, że jeden kawałek to za mało.
Tym razem padło na kruche. Nie chciałam za bardzo wydziwiać, przepis jest klasyczny, prosty i przez to najlepszy, a dodatek ananasa to po prostu ukłon w stronę mojej mamy, która nie za bardzo przepada za rabarbarem.
Co do kruchego ciasta, proporcje układałam sama, użyłam również mąki ziemniaczanej, aby ciasto było bardziej kruche i wręcz rozpływające się w ustach< i takie jest!>.
A kruszonka... co tu dużo mówić, słabość chyba każdego z nas, czasem to właśnie dla niej piecze się ciasto, żeby tylko móc chrupać tą słodką "pierzynkę" dla ciasta.
Dzisiaj więc klasycznie, sezonowo i pysznie. Kto nie upiekł jeszcze kruchego z rabarbarem musi to zrobić!: )

ps. Kruszonki jest dużo, bo ją po prostu uwielbiam: )

Kruche ciasto z rabarbarem, ananasem i kruszonką
forma 20x20- wymiary dolne, 23x23- wymiary górne

składniki na kruchy spód:

- 200 g mąki pszennej tortowej
- 60 g mąki ziemniaczanej
- 70 g cukru
- 170 g zimnego masła
- 1 łyża kwaśnej śmietany
- 1 żółtko

składniki na kruszonkę:
- 150 g mąki pszennej
- 90 g zimnego masła
- 50 g cukru

ponadto:
- 400 g rabarbaru< waga po obraniu, przed obraniem ok 500 g>
- 4 łyżki cukru
- 150- 160 g ananasa z puszki, pokrojonego w kostkę
- 1 duża łyżka dżemu rabarbarowo- truskawkowego
- cukier puder do posypania ciasta

Kruchy spód:
Do miski przesiać mąkę pszenną, mąkę ziemniaczaną, dodać cukier i pokrojone na kawałki masło. Rękami rozcierać masło z mąkami i cukrem, aby powstałą kruszonka. Następnie dodać śmietanę i żółtko i szybko zagnieść ciasto w kulę, tak, żeby się nie rozpadała< najkrócej, jak się da>.
Ciasto owinąć folią spożywczą, uformować dysk i wstawić do zamrażalki na minimum godzinę.
Po tym czasie formę do ciasta wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia, szczelnie odwzorowując kształt formy, żeby nie powstało zbyt wiele pofałdowań.
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
Wyjąć ciasto z zamrażalki i zetrzeć na tarce o grubych oczkach do formy, a następnie dokładnie wylepić nim jej spód.
Ciasto wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok 20 min do zezłocenia

Kiedy ciasto się podpieka, przygotować kruszonkę i rabarbar.

Kruszonka:
Mąkę wymieszać z cukrem i dodać pokrojone w kostkę masło. Wszystkie składniki dokładnie zagnieść, formując z ciasta kulę< będzie to trochę trudne na początku, bo ciasto będzie się po prostu kruszyło, ale w miarę zagniatania, będzie stawać się coraz bardziej zwarte>
Kiedy ciasto będzie zwarte, odrywać od niego kawałki ciasta, mniejsze, większe, jakie wolicie.
Powstałą kruszonkę odstawić.

Rabarbar
Rabarbar umyć, obrać i pokroić w 1 cm kosteczki. Na rozgrzaną i suchą patelnie wrzucić rabarbar i posypać cukrem, mieszać do momentu, aż rabarbar puści sok. Wtedy zdjąć go z ognia, przełożyć na durszlak i odcedzić z nadmiaru soku. Potem można dorzucić do durszlaka ananasa pokrojonego w kostkę.

Kiedy kruchy spód będzie miał złotawy kolor, wyjąć go z piekarnika i odczekać ok 5- 10 min, aż trochę wystygnie, następnie rozsmarować na nim łyżkę dżemu< niezbyt dużo, ma to być cienka warstwa>, dodać pokrojony rabarbar i ananas i wszystko posypać kruszonką. Wstawić ponownie do piekarnika i piec ok 40 min, aż kruszonka będzie zarumieniona.
Upieczone ciasto odstawić na blat do całkowitego wystudzenia, potem można je delikatnie wyjąć z formy, pomagając sobie wystającym papierem do pieczenia lub po prostu zostawić w formie.
Zimne ciasto posypać cukrem pudrem i pokroić na kawałki.
Smacznego!













Akcja rabarbar - IV edycja
Do zrobienia tego ciasta zainspirował mnie ten przepis: )

niedziela, 26 maja 2013

Róże dla mamy.

Tort różany




Dzień mamy trzeba uczcić. Bardziej lub mniej skromnie, ale trzeba. To one rozpoczęły kształtowanie naszego charakteru, osobowości i tego, jak dzisiaj widzą nas inni. Są ważne, bardzo ważne.
Oczywiście, gdybym mogła, piekłabym jej torty codziennie, bo uwielbiam to robić. Jest z nimi czasem trochę roboty, ale efekt końcowy zawsze zachwyca, to w końcu tort: )
Pomysł na ten tort zobaczyłam- dosłownie w sklepie z przetworami, zdrową żywnością itp... Przeglądając przeróżnego rodzaju konfitury, dżemy, powidła, natrafiłam na konfiturę z płatków róży. Nigdzie indziej nie mogłam jej wcześniej znaleźć a tu nagle, w najmniej niespodziewanym miejscu, bo na dworcu w Katowicach< taaak tym pięknym dworcu, którym możemy się teraz chwalić, bo wygląda naprawdę światowo; D> jest. Pyszna konfitura z płatków róży. Oczywiście miała swoją cenę, też dosyć ładną, ale skoro dla mamy, to trzeba kupić. Konfitura jest niesamowita, bardzo intensywna w smaku i zapachu, już odrobina sprawia, że czujemy w ustach przyjemny słodki smak róży.
Kiedy już ją kupiłam, pomysł na tort przyszedł od razu, z różą i bitą śmietaną, nasączony rumem...
Moja mama już wiedziała, co się święci, jak stanęłyśmy na chwilę w sklepie i kupiłam więcej niż jeden kubeczek śmietany kremówki....; )
Tort jest bardzo puszysty-  to za sprawą bitej śmietany i biszkoptu, intensywny w smaku-  to za sprawą konfitury różanej, którą mocno czuć i przyjemnie słodki. Biszkopt jest miękki, sprężysty i absolutnie nie suchy.
Mama była zachwycona. A to najważniejsze: )

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Mamy dla wszystkich mam: )

Tort różany
tortownica o śr 18 cm

składniki na biszkopt:
- 4 duże jajka
- 130 g cukru
- 100 g mąki pszennej tortowej
- 25 g mąki ziemniaczanej
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia:
- szczypta soli

Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli. Następnie partiami dodawać cukier i nadal miksować do uzyskania bardzo gęstej i błyszczącej piany. Do piany dodać po jednym żółtku nadal miksując.
Mąkę pszenną, ziemniaczaną i proszek do pieczenia przesiać do miski.
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni< termoobieg>
Kiedy żółtka dobrze połączą się z pianą, dodawać mąki partiami, za każdym razem mieszając delikatnie ale dokładnie drewnianą łyżką.
Boki tortownicy wysmarować masłem, na dno ułożyć papier do pieczenia. Gotowe ciasto wylać do tortownicy, wyrównać i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec przez ok 40 min do tzw. suchego patyczka< drzwiczki piekarnika uchylić dopiero po ok 35 min>.
Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i chwile ostudzić. Odpiąć obręcz tortownicy, kiedy biszkopt będzie przestudzony i położyć go do góry dnem, będzie wtedy płaski, bez wybrzuszeń. Wystudzony tort pokroić na 3 blaty. Ja biszkopt zrobiłam wieczorem poprzedniego dnia, żeby nazajutrz mieć mniej pracy.

*biszkopt powinien wyjść bez proszku do pieczenia, o ile białka z cukrem i żółtkiem są naprawdę dobrze ubite

Składniki na nasączenie biszkoptu:
- 50 ml rumu
- 75 ml wody
- 2 łyżeczki cukru

Wodę podgrzać w garnuszku, żeby była ciepła.
Do rumu dodać ciepłą wodę, cukier i wymieszać dokładnie do rozpuszczenia cukru< nie zużyłam całego ponczu do tortu>

pozostałe składniki:
- 600 g (600 ml) śmietany kremówki
- ok 120 g konfitury z płatków róży
- 1 płaska łyżka cukru pudru
- 2 łyżeczki żelatyny w proszku
- 4 pąki róży< u mnie jeszcze nie do końca rozwinięte>
- barwnik spożywczy< u mnie w proszku>, kolor amarantowy

Żelatynę zalać małą ilością gorącej wody, wymieszać i odstawić do wystudzenia
Śmietankę ubić na sztywną pianę z dodatkiem cukru. Kiedy śmietana będzie na wpół ubita dodać ciepłą żelatynę i kontynuować ubijanie. 
Następnie śmietanę podzielić na 3 części w proporcjach 2:1:1. Do mniejszych porcji bitej śmietany dodawać stopniowo barwnik spożywczy i ubijać krótko, żeby uzyskać odpowiedni kolor. Do jednej części dodać więcej barwnika, do drugiej mniej, tak, żeby powstały 2 różne odcienie różu.

Pierwszy blat biszkoptu położyć na paterę, nasączyć rumem, tak, żeby biszkopt był mokry, ale nie przemoczony. Następnie rozsmarować ok 1.5 kopiastej łyżeczki konfitury z róży, nie może być to gruba warstwa, ponieważ konfitura jest bardzo intensywna w smaku. Następnie nałożyć 1/3 części "białej" bitej śmietany i rozsmarować po całym blacie.
Położyć drugi blat, znowu nasączyć go rumem i rozsmarować konfiturę i następnie 1/3 części białej bitej śmietany. Położyć 3 blat i nasączyć go rumem.
Zaczynając od dołu i od najciemniejszego koloru, smarować boki bitą śmietaną, po czym wygładzać szpatułką. Następnie wziąć jaśniejszy odcień różu i rozsmarować go wyżej niż ciemny kolor, jednak tak, żeby trochę na niego nachodził, aby można było zrobić efekt ombre. Wygładzić szpatułką. Na koniec wziąć pozostałą część białej bitej śmietany i rozsmarować ją na wierzchu tortu a także na najwyższej części boków tortu. Wygładzić szpatułką. Jeśli są jakieś nierówności lub, kiedy widać biszkopt, uzupełnić bitą śmietaną i ponownie wygładzić. Ja zrobiłam jeszcze pionowe "paski" na torcie. Zaczynając od górnego koloru, robić drewnianą szpatułką lub płaskim narzędziem pionowe paski, wygładzając bitą śmietanę od dolnej krawędzi jednego koloru, przeciągając szpatułkę w górę i kończąc na górnej krawędzi tego samego koloru.
Posmarowany tort posypać płatkami róży.
Smacznego!
















Co mamy dla mamy? Dzień Matki - 22-29 maja 2013

piątek, 24 maja 2013

Z cyklu: poznajemy smaki wschodu. Orzeźwienie na obiad.

Kurczak cytrynowo- miętowy z paprykowym kuskusem z pieczarkami i orzechami laskowymi




 Pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza. Na śląsku jest teraz mniej więcej po 10 stopni, więc niezbyt adekwatnie do miesiąca, ale chyba wszyscy zdążyliśmy się już przyzwyczaić do faktu, że skoro w kwietniu można spodziewać się śniegu to dosyć niska temperatura w maju nikogo już nie dziwi.
No więc skoro temperatura nie daje nam powodów do dobrego samopoczucia to jest rzecz, która sprawia przyjemność niemal wszystkim...jedzenie; ) Ono zawsze poprawia humor< szczególnie te słodkie pocieszacze; D>.
A jeśli ktoś, tak jak ja uwielbia kurczaka i mógłby go jeść cały czas, powinien pokusić się o odrobinę orientu i przygotować go "na cytrynowo".
Poza tym miałam okazję nareszcie przetestować nowy zakup w mojej kuchni< która i tak jest już zapchana wszystkim, czym się da, a już upatrzyłam sobie następną formę do babki: P>, patelnię grillową. Wszystkim tym, którzy jeszcze jej nie mają albo wahają się z kupnem, nie ma na co czekać, kupować, kupować! Jest rewelacyjna, nie potrzeba do niej tłuszczu, może jedynie odrobinę, ale naprawdę odrobinę czasem można dodać. Mięso jest bardzo soczyste z wspaniałą, chrupiącą "skórką", pachnie niesamowicie i jest cudownie pyszne. Ta patelnia to skarb w kuchni moim zdaniem. Warto wydać na nią pieniądze, a wiem, że nie są tanie.
Co do kurczaka i reszty. Kolejny przepis z cyklu o orientalnej kuchni. Połączenie kruchości i delikatności kurczaka z cierpką cytryną i orzeźwiającą miętą dają niesamowite wrażenia smakowe. Aby zrównoważyć smak mięsa, podałam kuskus przyprawiony papryką wędzoną< w której jestem ostatnio zakochana> z dodatkiem kukurydzy i słodkawe pieczarki z cebulą. Na koniec postawiłam na chrupiący akcent, który nadał potrawie przyjemnego smaku.
Wszystko razem, połączone w jedną całość sprawia, że nasze kubki smakowe dostają zastrzyk aromatów i smaków, którymi z łatwością mogą się delektować.

Kurczak cytrynowo- miętowy z paprykowym kuskusem z pieczarkami i orzechami laskowymi
2 porcje

składniki na marynatę i mięso:

- sok z jednej średniej cytryny
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 1 łyżeczka suszonej mięty
- sól, pieprz
- 2 pojedyncze piersi z kurczaka

Mięso dokładnie umyć, odkroić wszystko, co niepotrzebne i błoniaste. Posolić i popieprzyć z obu storn
W misce wymieszać sok z cytryny, oliwę i miętę. Do marynaty dodać piersi z kurczaka i dokładnie w niej obtoczyć. Pozostawić w lodówce na godzinę.

ponadto:
-pół szklanki kuskusu< u mnie ok 95 g>
- 150 g pieczarek
- pół średniej cebuli
- 50 g kukurydzy z puszki
- 1/2 łyżeczki tymianku
- 1/4 łyżeczki papryki wędzonej mielonej
- sól i pieprz
- ok 70 g orzechów laskowych
- pół szklanki świeżej mięty
- oliwa czosnkowa
- listki sałaty lodowej

Na suchej patelni podprażyć orzechy laskowe< które można wcześniej obrać, ja tego nie zrobiłam, bo skórka nie była gorzka, poza tym... nienawidzę tego robić: P jeśli już, polecam kupować już obrane>
Kuskus wsypać do miski, dodać paprykę wędzoną i zalać wrzącą wodą< najczęściej w stosunku 1:1>. Odstawić. Cebulę pokroić w kostkę, pieczarki w plasterki, rozgrzać na patelni 1 łyżkę oliwy i wrzucić cebulę, smażyć do czasu, aż się zeszkli. Po tym czasie dodać pieczarki, chwilę podsmażyć, żeby zmniejszyły swoją objętość, dodać tymianek sól i pieprz i smażyć do uzyskania ciemnego koloru.
W tym samym czasie rozgrzać patelnię grillową i wrzucić na nią mięso. Smażyć ok 5 min z każdej strony< w zależności od grubości fileta>.
Do gotowego kuskusu dodać kukurydzę, przyprawić solą i pieprzem i wymieszać.
Do naczynka< u mnie filiżanka do kawy> nałożyć połowę pieczarek i kuskusu, dobrze ubić, a następnie odwrócić na talerzu do góry dnem, żeby kuskus "wyszedł" z naczynka. Naczynko można wcześniej posmarować odrobiną oliwy, wtedy o wiele łatwiej kuskus odklei się od niego.
Na talerz rozłożyć parę listków sałaty, na nią położyć kurczaka, posiekać mięte i posypać nią obficie kurczaka, a na sam koniec dodać podprażone orzechy.
Smacznego: )












poniedziałek, 20 maja 2013

"Śniadanie dla mistrzów"

Omlet z papryką, pomidorem wiśniowym i natką pietruszki




Temat na maj brzmiał "Śniadanie u Tiffany'ego. Od razu myśląc od takim śniadaniu ma się przed oczami Audrey Hepburn w małej czarnej, wyciągającej z papierowej torebki croissatna i popijającej kawę z papierowego kubka. Jednak w poszukiwaniu tego oczekiwanego przepisu na to właśnie śniadanie, pośród mnóstwa artykułów dotyczących filmu i tego, co kojarzy się tematem głównym gazety, nie znalazłam maślanych rogalików i kawy z mlekiem, a ten omlet, z dużym tytułem "Śniadanie dla mistrzów".
Byłam na początku trochę rozczarowana mówiąc szczerze, tylko omlet?
Jednak pierwsze wrażenie często okazuje się być mylne, więc zdecydowałam, że spróbuję.
I dobrze zrobiłam. Omlety, dla fanów jajek, już same w sobie są dobre, bo są z jajek: ) A z dodatkiem przeróżnych warzyw, owoców, przypraw, ziół(....) stają się jeszcze lepsze.
Ten omlet jest wyrazisty w smaku za sprawą rzecz jasna przypraw, a pomidor i papryka nadają mu przyjemnie słodkawego aromatu, który świetnie łączy się z chilli.
Duża "szczypta" natki powoduje, że jej zielony kolor nie tylko ładnie kontrastuje z czerwienią pomidora i papryki, ale dodaje świeżego aromatu prosto z ogródka: )
Myślę, że nawet Audrey Hepburn nie pogardziłaby takim śniadaniem: )

Omlet z pomidorem wiśniowym, czerwoną papryką i natką pietruszki
1 porcja

składniki:

- 2 duże lub 3 małe jajka
- ok 1/4 czerwonej papryki
- 1 mały pomidor wiśniowy
- sól, pieprz, kminek, chilli w proszku
- oliwa do smażenia
- pół szklanki liści natki pietruszki< jak na jeden omlet ja dałam dosyć sporo, można dać mniej: )>

W misce rozkłócić jajka. Teraz czas na przyprawy, zostawiam Wam proporcje do indywidualnego ustalenia, w końcu jeden lubi bardziej ostre, drugi mniej: )
 Do jajek dodać pokrojoną w kotkę paprykę. Pomidora przekroić na pół, wydrążyć miąższ i pokroić na drobną kostkę. Natkę posiekać drobno.
Patelnię o śr. 23 cm rozgrzać z jedną łyżką oliwy, następnie masę jajeczną wylać na patelnie i rozprowadzić po całej jej powierzchni. Odczekać chwilę i dodać pomidora< może się okazać, że nie będzie Wam potrzebny cały, ilość zależy od upodobań i od tego czy pomidor był większy niż mój: )> oraz połowę posiekanej natki. Smażyć omlet ok 2- 3 min na dosyć dużym ogniu aż się zetnie i nie będzie płynny. Następnie złożyć go na pół, smażyć jeszcze przez chwilę, aż nabierze złotego koloru, zdjąć z patelni i położyć na papierowy ręcznik. Chwilę potem pokroić na trójkąty, ułożyć na talerzu i posypać pozostałą ilością natki.
Smacznego!

* Pan kucharz radzi, aby omlet jeść z chrupiącą bagietką lub sałatką z pomidorów. Ja wolałam skupić się tylko na nim: )










sobota, 18 maja 2013

Zebra na ciasteczkach

Chrupiące ciasteczka waniliowo- kakaowe




Istnieje wiele przepisów na te ciasteczka. W tradycyjnej formie przyjmują one wzór spiralek lub, jak, kto woli ślimaczków. Ja jednak zaczęłam szperać w internecie w nadziei, że znajdę jakiś fajny przepis na ciasteczka, niekoniecznie na te, po prostu chciałam upiec ciasteczka, które miały być prezentem na podziękowanie.
Przepisów na ciasteczka jest oczywiście mnóstwo, nie mogłam się w ogóle zdecydować na nic, jaki mają mieć kształt, jaki smak, czego w ogóle oczekuję.
Ale kiedy zobaczyłam zdjęcie tych ciasteczek pomyślałam od razu, że to właśnie takie ciasteczka muszę zrobić.
Nie robi się ich trudno, trzeba jedynie podążać za przepisem, a wszystko wyjdzie tak, jak powinno.
Jestem z nich bardzo zadowolona, ponieważ są niezwykle smaczne. Wanilia i czekolada< kakao właściwie: )> świetnie ze sobą współgrają, dlatego ciastka bardzo uzależniają: ) Są chrupiące z wierzchu a w środku przyjemnie miękkawe.
Przeplatające się smaki tworzą bardzo pyszną, zakręconą całość.
Mam jedynie nadzieję, że osobie, z myślą której przygotowywałam te ciastka, będą bardzo smakować: )

Chrupiące ciasteczka waniliowo- kakaowe
45- 48 ciasteczek

składniki na ciasto jasne:

- 130 g bardzo miękkiego masła
- 100 g cukru
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 1 łyżka ekstraktu z wanilii
- 1 jajo
- 250 g mąki pszennej, typ 550
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli

Masło utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą, jasną masę. Następnie dodać całe jajko, ekstrakt waniliowy, sól i miksować do dokładnego połączenia składników.
Przesianą mąkę połączyć z proszkiem do pieczenia i dodać do masy. Miksować do momentu utworzenia się kruszonki.
Ciasto zagnieść w zwartą kulę, spłaszczyć, utworzyć gruby kwadrat z ciasta owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki na ok 1- 1,5 godziny.

składniki na ciasto ciemne:
- 130 g bardzo miękkiego masła
- 120 g cukru
- 1 jajo
- 30 g czekolady< ja użyłam mlecznej>
- 30 g kakao
- 220 g mąki pszennej, typ 550
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Czekoladę roztopić i odstawić do ochłodzenia.
Masło utrzeć z cukrem na jasną, puszystą masę. Następnie dodać jajko, ekstrakt waniliowy, rozpuszczoną czekoladę, sól i nadal miksować do dokładnego połączenia się składników.
Mąkę i kakao przesiać, połączyć z proszkiem do pieczenia, wymieszać i dodać do masy. Miksować do uzyskania kruszonki.
Ciasto zagnieść w zwartą kulę, spłaszczyć, utworzyć gruby kwadrat z ciasta, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na ok 1- 1.5 godziny.

Kiedy ciasto się schłodzi, najpierw wyjąć jasne ciasto, podzielić na pół. Jedną połowę ciasta zostawić na blacie, drugą schować ponownie do lodówki.
Ciasto rozwałkować na prostokąt< mniej więcej oczywiście, nie musi być idealny, ważne żeby obydwie części ciasta w miarę się ze sobą pokrywały> o grubości ok 4 mm i odstawić na bok.
Wyjąć z lodówki ciasto ciemne, podzielić na pół, jedną połowę zostawić na blacie, a drugą schować ponownie do lodówki.
Ciemne ciasto rozwałkować mniej więcej na taki sam prostokąt, jak ciasto jasne o takiej samej grubości.
Na płat ciasta jasnego nałożyć ciasto ciemne(zdj. 1), docisnąć rękami. Obydwa płaty ciasta zgiąć na pół( zdj. 2) i jeszcze raz na pół, tak, żeby powstał mniej więcej kwadrat. Ciasto zrolować w wałek( zdj. 3). Następnie wałek spłaszczyć palcami( zdj. 4), zgiąć go znowu na pół( zdj. 5) i ponownie zrolować na wałek o średnicy mniej więcej 4 cm< jak wolicie właściwie, może być mniej, może być więcej>.
Wałek ciasta zawinąć w folię spożywczą i włożyć do zamrażarki na czas robienia drugiej połowy ciasta.
Wyjąć pozostałe ciasto z lodówki i postępować tak samo, jak przy poprzednich płatach ciasta, z tą różnicą, że w pierwszym etapie na ciasto ciemne, nakładamy ciasto jasne. Przygotowany wałek ciasta włożyć do zamrażalki.

Po ok 15- 20 min od zakończenia pracy nad pierwszą połową ciasta, wyjąć pierwszy wałek z zamrażalki, odwinąć go z foli spożywczej i pokroić go na ciasteczka o grubości ok 1 cm.
Wcześniej jednak rozgrzać piekarnik do temperatury 180 stopni <termoobieg>
Pokrojone ciasteczka układać na blachę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia w odstępach, bo trochę się rozrosną.
Ciasteczka piec przez ok 12- 15 min, aż nie będą mokre, ale mają zachować swój kolor. Po wyjęciu ciasteczek, będą miękkie, ale za chwilę powinny stwardnieć.
Ja wszystkie ciasteczka piekłam jednocześnie na termoobiegu, więc drugi wałek wyciągnęłam, kiedy skończyłam pracę z pierwszym, jeśli nie macie jednak tyle blach do pieczenia< do tych ciasteczek bardzo dobrze sprawi się również ruszt druciany, ja tak piekłam i było ok, rzecz jasna na papierze do pieczenia, dosyć grubym: )>, można rozłożyć sobie pieczenie na 3 razy; )
Po upieczeniu zostawić ciasteczka na 5 minut na blachach, żeby ostygły i stwardniały.
Smacznego; )

  
                 1.                                         2.                                                       3.



                                                 4.                                           5. 













źródło przepisu z moimi zmianami: klik klik

środa, 15 maja 2013

Czerwony zawrót głowy

Babka morelowo- żurawinowo- kakaowa




Właśnie skończyłam oglądać kolejny odcinek różowej, świecącej i błyszczącej "Kuchni Nigelli". Pomimo tego, że czasem Nigella ociera się o pewnego rodzaju kicz, który nie jest niczym złym, powiedziałabym raczej trochę niemodnym wyrazem kuchennej fascynacji, jej opowiadanie o kuchni i sam wygląd tego, jak gotuje sprawia, że nabieram całkowicie innego spojrzenia na potrawy i to, jak można je przyrządzić. I choć czasem śmieję się odrobinę pod nosem z jej dosyć poetyckich porównań dochodzę do wniosku, że w takiej kuchni to jest rzeczą absolutnie konieczną i nudne byłoby, gdyby Nigella nie dodała, czegoś od siebie. Rozbawiło mnie ostatnio stwierdzenie, że bułeczki scones wyglądają, jakby miały cellulit. Podkreśla to zresztą również w swojej książce o wypiekach. Przyznam, że ja nigdy nie nazwałabym tak tego słodkiego pofałdowania na bokach bułeczek<jeśli ma się taką foremkę w domu: )>, ale to dosyć trafne spostrzeżenie, bo faktycznie tak wyglądają: )
Nie przypadkiem opowiadam o Nigelli, bo babka, którą zrobiłam może nie jest wytworem Nigelli ale kojarzy mi się z jej słodką kuchnią z różowymi lampkami na ścianie.
Zresztą sama babka jest słodka, miękka, wilgotna< nie, nie trzeba do niej dzbanka herbaty; )> i prezentuje się naprawdę wybornie. 3 piętrzące się warstwy kolorów i smaków oblane pyszną, gęstą polewą czekoladową sprawiają, że nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie obok niej.
Zawsze bałam się babek, bo dla mnie to najtrudniejsze ciasto. Trzeba naprawdę mocno utrzeć masło a potem ubić żółtka, żeby podczas pieczenia nie było tego rozczarowującego opadnięcia ciasta.
I mimo, że babka mi wyszła miałam z nią trochę problemów. W przepisie, na którym się opierałam forma babkowa miała 23 cm średnicy. Dobrze się składało, bo właśnie w takiej chciałam upiec babkę. Nie wzięłam jednak pod uwagę faktu, że moja forma miała komin, a w przepisie nic o kominie nie było napisane. Skutek był taki, że trochę ciasta wypłynęło z formy z "hukiem" lądując na dnie piekarnika.
Chciałam zmienić formę, ale stwierdziłam, że może nic się nie wydarzy: ) No cóż ryzyko czasem nie popłaca. Spisałam już babkę na straty, ale kiedy wyjęłam ją z foremki< najpierw oczyszczając ją z wylanego ciasta> okazało się, że wyszła nie dość, że kolorowa to jeszcze bez śladu zakalca. Ale na wszelki wypadek... większa forma! Ciasto rośnie i robi się przyjemnie pulchne: )

Babka morelowo- żurawinowo- kakaowa
forma babkowa o średnicy 24- 25 cm z kominem

składniki:

- 250 g bardzo miękkiego masła< ja użyłam 230, bo się pomyliłam i też wyszła; )>
- 320 g mąki pszennej, typ 450< 2 szklanki>
- 230 g białego cukru
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 6 jajek< temperatura pokojowa>
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 125 ml oleju słonecznikowego
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

- 1 kisiel morelowy
- 1 kisiel żurawinowy
- 1 kopiasta łyża kakao
- 1/4 łyżeczki barwnika czerwonego w proszku

Białka oddzielić od żółtek. Masło włożyć do dużej miski i utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na jasny krem. Po tym czasie dodawać po jednym żółtku i miksować porządnie do absolutnego połączenia się składników. Następnie wlać olej i ekstrakt z wanilii i miksować jeszcze przez 2 minuty.
Przesianą mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia bardzo dokładnie i wmieszać do ciasta bardzo ostrożnie drewnianą łyżką. Nie mają to być szybkie i niezgrabne ruchy tylko powolne zataczanie kółek, ale tylko do momentu połączenia się składników. W przypadku babek dużo mieszania mąki- duży zakalec: ).
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, po czym również bardzo delikatnie dodawać je do ciasta, mieszając wytrwale.
Powstałe ciasto podzielić na 3 części. Do jednej dodać kisiel morelowy< w proszku>, wymieszać. Do drugiej kisiel żurawinowy i barwnik- wymieszać. Do trzeciej kakao- wymieszać.
Piekarnik nastawić na 160 stopni (grzanie góra dół)
Formę na babkę bardzo dokładnie< trochę trzeba być w tym przepisie jednak skrupulatnym; )> wysmarować masłem< zwykle robię to pozostałym opakowaniem po maśle> i wysypać kaszą manną, bułką tartą lub mąką. Do foremki najpierw nałożyć ciasto białe, następnie czerwone< choć na początku wyglądało na malinowe> a potem kakaowe.
Babkę wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok 55 min. Pierwsze 20 minut piec w temperaturze 170 stopni, następnie podwyższyć temperaturę do 170 stopni.
Ja piekłam godzinę i 5 min, być może dlatego, że miałam za małą formę. Jednak nie wolno otwierać drzwiczek piekarnika przed upływem 50 minut, bo ciasto może opaść.
Po upieczeniu babki<po wbiciu patyczka do ciasta ma wyjść suchy> wyjąć ją z piekarnika i odstawić na 5- 10 minut w formie, żeby ostygła. Następnie wyjąć ją delikatnie z formy na talerz/ paterę i pozwolić jej odpocząć i ochłodzić się.

składniki na polewę czekoladową
- 2 łyżki kakao
- 50 g masła
- 2 łyżki mleka
- 2 łyżki cukru
- garść migdałów w płatkach

Wszystkie składniki umieścić w garnuszku i podgrzewać do rozpuszczenia się wszystkich składników, bardzo często mieszając. Po rozpuszczeniu pogotować jeszcze trochę. Następnie zdjąć z ognia i ostudzić< ja jestem niecierpliwa, więc wkładam garnuszek do lodowatej wody lub polewam go zimna, bieżącą wodą>
Migdały podprażyć na złoty kolor na suchej patelni.
Ostudzoną babkę polać polewą czekoladową i udekorować migdałami. Pokroić i zjeść, jak najszybciej: )
Smacznego!











inspiracja: klik klik