piątek, 1 marca 2013

Mała, krucha przyjemność i nowe smaki.

 Ciasteczka z kaszy manny z powidłami śliwkowymi i kremem kasztanowym




Jak tylko spróbowałam tych ciastek, wiedziałam, że będą to jedne z moich ulubionych małych wypieków. Uwielbiam ich kruchość, chrupkość i nadzienie, które można śmiało zmieniać w zależności od tego, na co się ma ochotę.
Ja postawiłam tym razem na powidła śliwkowe, które uwielbiam z miliona powodów. Najbardziej smakowały mi oczywiście swojskie, zrobione przez ciocię, ale zaczęłam próbować kupnych, bo te domowe szybko się skończyły. Oczywiście można kupić powidła niby te robione, jak nasze babcie, ale jeden słoiczek kosztuje 10 zł, więc nie jest to zbyt tania przyjemność. Jeśli chodzi o kupne powidła najbardziej chyba smakują mi te. Ich smak jest najbliższy do tych domowych, są kwaskowate, bardzo gęste i mają gładką strukturę, co jest ich wielkim plusem. Nie są idealne, ale są bardzo dobrym substytutem tych ukochanych- "ciocinych".
Swoją drogą postanowiłam, że, jak tylko przyjdzie sezon, zacznę robić przetwory. Na razie zbieram słoiki, bo mam  naprawdę poważne plany związane z moja przyszła spiżarnią; ) Zresztą myślę, że dotrwam do tego czasu w blogowaniu, więc wyniki mojej pracy będziecie mogli sprawdzić.
Drugim nadzieniem, dość nietypowym chyba jest krem kasztanowy. Nigdy wcześniej nie jadłam kasztanów, co dopiero krem kasztanowy. Nie wiedziałam, więc,czego mam się spodziewać i, czy to w ogóle będzie mi smakować.
Trafiłam na ten krem zupełnie przypadkiem, szukając wafli ryżowych. Szczerze mówiąc, jak spojrzałam na cenę, zwątpiłam. Słoik takiego kremu kosztuję w okolicy 20- 25 zł. Stwierdziłam, że, jeśli kupię taki słoik, a nie będzie mi to smakować, wydam niepotrzebnie pieniądze. Okazało się, że można go kupić również w formie tubek 78 gramowych. Nie była to również zbyt tania sprawa, ale stwierdziłam, że tyle jestem jeszcze w stanie wydać.
Od razu po kupnie otworzyłam, żeby spróbować. Myślałam, że będzie to raczej niesłodkie, bo przecież kasztany nie kojarzą się z cukierkami, choć Nigella robi tort z ich dodatkiem.
Okazało się, że jest on słodki, lekko orzechowy i ma konsystencje powideł. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie porównać tego smaku do innego, jest specyficzny. W każdym razie bardzo mi zasmakował i na poważnie zastanawiam się nad kupnem tego "dużego" kremu kasztanowego( cena jest kompletnie nie z tego świata, ale czasem warto; ))
Tubka, która kupiłam nie starczyłaby na większe wypieki, więc musiałam wymyślić coś innego i stwierdziłam, że, mimo słodkiego smaku, dobrze będzie się komponował z ciasteczkami.
Powracając do samych ciasteczek, od tygodnia miałam na nie ochotę i, jak tylko je upiekłam zjadłam większą połowę sama. Jeśli spróbuję jednego, nie umiem się powstrzymać, żeby nie wziąć następnego. Są przepyszne, dosyć słodkie, ale kiedy nadzienie jest kwaśniejsze (powidła śliwkowe, lemon curd, dżem z czarnej porzeczki) wszystko łączy się ze sobą w jedną okrągłą, kruchą i urzekającą całość.
Choć z kremem kasztanowym były równie pyszne, więc ograniczeń nie ma chyba już żadnych:)


Ciasteczka z kaszy manny z powidłami śliwkowymi i kremem kasztanowym
24 ciasteczka

składniki:

- 125g mąki przennej
- 125g kaszy manny
- 60g masła w temperaturze pokojowej
- 100g cukru
- 1 jajko
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli

nadzienie:
- powidła śliwkowe
- krem kasztanowy
(ok 40g każdego)

Mąkę przesiać do dużej miski. Dodać kaszę manną, cukier, proszek do pieczenia, cynamon i sól.
Wszystko wymieszać.
Do suchych składników dodać masło, rozkłócone jajko i ekstrakt waniliowy.
Wszystko dokładnie wyrobić, aby powstała jedna zbita kula ciasta.
Rozgrzać piekarnik do 190 stopni.
Jeśli ciasto jest klejące oprószyć ręce mąką lub zwilżyć wodą. Urywać po kawałku ciasta, lepić kulki. Na środku zrobić palcem wskazującym dość głęboki dołek, jak przy kluskach.
Ulepione kulki kłaść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia( blachę najlepiej wysmarować trochę masłem, żeby papier dobrze się na niej trzymał). Kulki układać w odstępach od siebie, ja ułożyłam je trochę zbyt daleko od siebie, bo ciastka urosną i spłaszczą się, ale tylko odrobinę.
Kiedy ulepimy pierwszą partię ciasteczek, ich zagłębienia wypełniamy nadzieniem, tak, żeby zakryć całkowicie dołeczek. Nie należy zbytnio przesadzać z ilością nadzienia, ponieważ podczas pieczenia może wypłynąć.
Do rozgrzanego piekarnika wsadzić pierwszą partię ciasteczek.*.
Kiedy pierwsza patria ciasteczek jest w piekarniku, lepimy drugą część, postępując dokładnie tak samo, jak przy pierwszej części.
Każdą partię ciasteczek piec przez 10 min w 190 stopniach, następnie obniżyć temperaturę do 180 i piec jeszcze przez 5- 10 minut, aż się zarumienią.
Po upieczeniu wyciągnąć z piekarnika, przenieść na kratkę i ostudzić.
Smacznego!


* tym razem piekłam z grzaniem góra- dół, bo i tak nie miałam drugiej blachy, żeby włożyć ciasteczka jednocześnie. Jeśli jednak macie taką możliwość, śmiało możecie użyć termoobiegu. Wtedy ustawcie temperaturę piekarnika na 180 stopni i pieczcie ciasteczka przez 10- 15 minut do zarumienienia, wkładając obie blachy w tym samym czasie.











2 komentarze:

  1. WLASNIE JE UPIELKLAM i wcinam,popijajac mlekiem,pychotka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci smakowały: )
      Pozdrawiam!

      Usuń

Jest mi bardzo miło za każdym razem, kiedy wyrazisz swoją opinię: )

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...